Zjawisko słyszenia zależy od sprawnie działającego narządu słuchu. Kilka dni temu opisałam jego działanie (Od drgań powietrza do impulsów nerwowych, czyli jak to się dzieje, że słyszymy?), a teraz chciałabym przedstawić wpływ niesprawności jego elementów na słuch. Rozpocznę od ucha zewnętrznego.
Wady ucha można podzielić na wrodzone i nabyte.
Pierwsze z nich powstają już w łonie matki, a powodem ich występowania mogą być m. in. czynniki dziedziczne lub wpływ leków zażywanych przez matkę.
Wady nabyte występują w wyniku wypadków oraz chorób.
Większość wad tej części ucha nie wpływa znacząco na słuch.
Zmiany w obrębie MAŁŻOWINY USZNEJ – najczęściej jej niepełne ukształtowanie lub zanik – zakłócają spełnianie jej podstawowej funkcji w lokalizacji źródła dźwięku i skupianiu fali akustycznej do przewodu słuchowego zewnętrznego. Dźwięki słyszane z pomocą małżowiny usznej odbierane są jako docierające z zewnątrz – poczucie przestrzenności dźwięku – w odróżnieniu od słyszenia w słuchawkach.
Znacznie większy wpływ na słyszenie mają zakłócenia pracy PRZEWODU SŁUCHOWEGO ZEWNĘTRZNEGO. Co prawda jego rola wydaje się banalna – kierowanie i wzmacnianie (nawet do 20 dB) dźwięku na drodze do błony bębenkowej – jednakże zmiany w jego obrębie mogą powodować przytępienie słuchu.
Najczęstszą przyczyną niedosłuchów jest zalegająca woskowina. Wydzielanie woskowiny ma na celu ochronę błony bębenkowej przed zanieczyszczeniami z zewnątrz. Znajdujące się na przewodzie włoski w woskowiną przechwytują drobinki, które oblane tymże woskiem wypadają z ucha. Czasami produkcja woskowiny jest nadmierna, pacjenci stosując popularne patyczki do uszu nieświadomie mogą sobie tą woskowinę wpychać dalej w kierunku błony bębenkowej, uniemożliwiając jej naturalne wypadnięcie z ucha. Powstają tzw. czopy woskowinowe, zaklejające przewód słuchowy. Wówczas dźwięki zostają zatrzymane, nie docierają do błony bębenkowej lub docierają, lecz bardzo osłabione. Moja rada dla osób z nadmierną produkcją woskowiny – regularne profilaktyczne stosowanie płynów do uszu dostępnych w aptece bez recepty oraz używanie patyczków do uszu tylko do czyszczenia małżowiny usznej i brzegu przewodu słuchowego (tylko tak daleko, jak widać przewód z zewnątrz, by patyczka nie wkładać na “ślepo” do ucha).
Niezwykle rzadko, ale zdarzają się niepełne wykształcenia przewodów słuchowych. Wówczas niezbędna jest interwencja chirurgiczna, aby przywrócić możliwość słyszenia.
Ubytki słuchu spowodowane zakłóceniami w przekazywaniu dźwięków na etapie ucha zewnętrznego nazywamy PRZEWODZENIOWYMI UBYTKAMI SŁUCH. Z racji możliwości zaobserwowania tych nieprawidłowości podczas badania otoskopowego (jest to oglądanie ucha zewnętrznego i błony bębenkowej przez otoskop, który oświetla i powiększa obraz), badania słuchu nie wykonuje się. Pacjent powinien mieć najpierw przeczyszczone uszy przez laryngologa, a następnie może zgłosić się na badanie słuchu. Ewentualny audiogram z badania takiego ucha (wykluczając inne wady narządu słuchu) mógłby wyglądać następująco:
Powyższy audiogram przedstawia przykładowy ubytek przewodzeniowy ucha prawego spowodowany zaleganiem woskowiny w uchu.
Krzywa przewodnictwa powietrznego jest obniżona – gorsze słyszenie, ubytek słuchu spowodowany korkiem woskowinowym.
Krzywa przewodnictwa kostnego jest w normie, choć jak już wcześniej pisałam w takich typach problemów z uchem zewnętrznym badań się nie wykonuję, ponieważ zalegająca woskowina może zakłamywać wynik badania przewodnictwa kostnego. Badanie może być wiarygodne dopiero po usunięciu czopa woskowinowego (woskowina, która nie zamyka światła przewodu słuchowego, nie utrudnia przeprowadzenia badania).
Krzywej poziomo dyskomfortu nie udało się uzyskać – cecha dość charakterystyczna dla tego typu ubytku.
Ucho zewnętrzne niezwykle rzadko powoduje trwałe ubytki słuchu. Zalegająca woskowina to najczęstsza przypadłość, ale na szczęście każdy laryngolog może sobie z tym problemem szybko poradzić. Osobom mającym często korki woskowinowe, profilaktyczne czyszczenie uszu kropelkami powinno rozwiązać problem. Często zdarza się, że ktoś nie słyszy przez czop woskowinowy, a myśli, że to już trwały ubytek słuchu. Strach przed aparatem słuchowym sprawia, że takie osoby boją się udać na badanie. Mam nadzieję, że odwaga zwycięży na rzecz zdrowych uszu, gdyż czop woskowinowy utrudnia utrzymanie właściwego środowiska przy błonie bębenkowej, aby ta mogła prawidłowo działać.